Wśród sugerowanych sposobów budowania osobistej reziliencji, sporo uwagi poświęca się temu, jaki wpływ na nasze funkcjonowania mają przekonania, spostrzeżenia czy interpretacje. To jak przeżywamy świat ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie, ale i również stan zdrowia i odporność.
W sytuacji, kiedy w każdym dniu, mamy tendencję do skupiania się na porażkach własnych i cudzych, kiedy naszą uwagę przyciągają sytuacje polityczne czy społeczne, w których widzimy głownie niesprawiedliwość lub nieudolność, kiedy słuchamy informacji o przemocy i konfliktach, ma to znaczący wpływ na nasze zasoby do poradzenia sobie ze stresem. Są one umniejszane.
Nie wydaje się zaskakujące, że to co nas otacza ma na nas wpływ. „Oczywista oczywistość” – można by rzec- a jednak wielu z nas nie przekłada tego na własne życie.
Kiedy słyszymy „Praktykuj pozytywne nastawienie i wdzięczność” może pojawić się myśl o sensie i celu takich działań. Parafrazując powyższe wnioski: kiedy skupiamy się na sukcesach własnych czy cudzych, kiedy naszą uwagę przyciągają sytuacje pokazująca ludzką dobrość, współpracę i szacunek, kiedy otaczamy się informacjami o rozwoju i współczuciu, ma to znaczący wpływ na nasze zasoby do poradzenia sobie ze stresem. Powiększają się one.
Co to znaczy „praktykować pozytywne nastawienie i wdzięczność”? Ewolucyjnie jesteśmy nastawieni na wyszukiwanie zagrożeń, które kiedyś mogły pozbawić nas życia i zdrowia, ale mamy również wrodzoną tendencje do zachwytu. Wystarczy przypomnieć sobie dzieci, które z euforią i radością reagują na zobaczonego motylka, patyczek czy słońce w kałuży.
Właśnie pielęgnowanie w sobie tej zdolności jest kluczem do sukcesu. Czasami nie tylko o pielęgnowanie chodzi, ale o przypomnienie sobie, że w ogóle mamy taki dar. Na początku wymagać to może bardzo szczegółowego planu działania i dużej dawki samokontroli.
Planujemy wieczorne 15 minut na podsumowanie dnia. To czas tylko dla Nas. W spokojnym i cichym miejscu. Przy trudnościach lokalowych to może być łazienka czy moment, kiedy już leżymy w łóżku. Taki kwadrans ze sobą – nawołujące dzieci, radio, włączony telewizor czy inne „rozpraszacze” bardzo utrudnią zadanie.
Zaczynamy od zorientowania się w stanie obecnym. Jakimi informacjami się otaczam, jak widzę świat i ludzi, na czym się skupiam – na negatywach czy na pozytywach. Czego słucham w mediach, kogo słucham w rozmowach, co zajmuje na dłużej moje myśli – czy może wciąż „mielę” problemy finansowe, rodzicielskie, partnerskie…
Kiedy już mam zebrane dane – wprowadzam korekty.
Następnym razem zakładam, że mam w podsumowaniu skupić się na tym co w ciągu dnia było miłe, pozytywne, dobre. Ważne jest, aby zobaczyć również drobiazgi: dostrzec poranną kawę, dobrze przespaną noc, słońce, uśmiech bliskiego, jakąś drobną uprzejmość. Te budujące, małe sprawy często umykają, nie przywiązujemy do nich wagi, nie doceniamy ich… Specjalnie skupiając na tym uwagę, budujemy zdolność do trwania w pozytywnym nastawieniu. I nie chodzi tu o „hura-optymizm”, ale o równowagę w widzeniu świata i świadomy wybór – czemu poświęcę więcej swojego czasu.
Kiedy uda się nam być uważnym na te pozytywy – robimy kolejny krok.
Przyglądamy się jakie uczucia budzą w Nas te miłe rzeczy – czy w ogóle jakieś budzą? A może te emocje są tak delikatne, że prawie niewyczuwalne? Trzeba przyjrzeć się im jak pod lupa – powiększyć, dać im miejsce. Doświadczanie dobrych rzeczy najczęściej budzi zadowolenie, radość, a kiedy dotrzemy do myśli – że wcale tak nie musiało przecież być – również wdzięczność.
Praktykowanie wdzięczności to nic innego, jak wzbudzanie w sobie takiego „dziękuję” za to, co mi się przytrafia, bez myślenia, że to mi się należy.
Według badań nawyk tworzy się około 3 miesięcy, więc przez ten czas praktyka musi być pod ciągłą kontrolą
i jak każde ćwiczenie nowych umiejętności czasem będzie trudna. Może się nam nie chcieć, możemy zapominać, mieć trudność w znalezieniu tych świetnych rzeczy – wtedy dużo łatwiej jest robić to z kimś.
Wartością dodana jest budowanie relacji obfitującej w miłe i ciepłe uczucia.
Efekty mogą Państwa zakończyć.