Dla wielu z nas „stres” kojarzy się z nieprzyjemnym napięciem, które przeszkadza w życiu. Takie jest potoczne rozumienie tego słowa. Mówisz ”jestem w stresie”, kiedy chcesz przekazać, że jest trudno, a Ty czujesz się źle.
Tymczasem „stres” to nic innego jak mobilizacja organizmu do działania. Sam w sobie jest warunkiem aktywności i życia. Przy optymalnym jego nasileniu pracujemy i uczymy się adekwatnie do swoich możliwości. Kiedy ta mobilizacja jest za mała – nie działamy na 100 % i co za tym idzie, nie osiągamy wyznaczonych celów. Kiedy jest za duża – również nie jest dobrze. Wtedy myślenie i emocje zostają przeciążone. A zachowania mają na celu doprowadzić do redukcji napięcia. Wtedy unikamy sytuacji stresogennych, a jeśli już w nich jesteśmy – działamy zdecydowanie poniżej swoich możliwości.
Można powiedzieć, że ani za mało[!], ani za dużo stresu nam nie służy.
Jak pewnie każdy z Nas zauważył, to optimum dla różnych ludzi ma inne znaczenie. Dla jednych pandemia już na początku była bardzo trudna i zdestabilizowała świat, a dla innych dopiero po dłuższym czasie było jasne, że ta sytuacja wpływa destrukcyjnie. Warto się zastanowić od czego to zależy, co za tym idzie – na co mamy wpływ a na co jednak nie… Jest wiele czynników, na które niewiele możemy poradzić. Należą do nich te cechy naszego organizmu, z którymi przyszliśmy na świat. Nasze ciała rodzą są się z różną wydolnością poszczególnych organów wewnętrznych, czasami z różnymi ukrytymi defektami, a czasami po prostu z chorobami. Dowiedzione jest, i na logikę zrozumiałe, że dzieci urodzone przed terminem mają delikatniejsze i bardziej wrażliwe organizmy niż inne. Mogą być bardziej narażone na bodźce szkodliwe, bo ich różne układy nie wykształciły się w 100%.
Te czynniki mogą spowodować, że w późniejszym życiu, przy mocnym lub przewlekłym stresie – właśnie te układy i organy zaczną zawodzić jako pierwsze…
To co ma ogromne znaczenie, to budowa i indywidualne cechy naszego układu nerwowego. Na pewno znają Państwo w swoim otoczeniu ludzi, których nazywacie „nerwusami” albo „flegmatykami”. Do potocznej mowy weszły określenia introwertyk i ekstrawertyk… w dużym uproszczeniu chodzi tu właśnie o te cechy, które opierają się na wrodzonym typie temperamentu…
Wyobraźmy sobie osobę, która wspaniale czuje się wśród ludzi, potrzebuje wielu intensywnych kontaktów, aby czuć się dobrze a interakcję międzyludzkie są dla niej źródłem energii i siły. Lubi, kiedy jest wiele bodźców, kiedy dookoła niej dużo się dzieje Szybko i ekspresyjnie przeżywa różne stany i równie szybko z nich wychodzi. W przedłużającej się samotności traci werwę i siły. Zaczyna odczuwać smutek i przygnębienie. Jest zmęczona – wydaje się, bez powodu- a stopień jej motywacji do czegokolwiek spada…
A teraz pomyślmy o jej przeciwieństwie – osobie spokojnej, szukającej ciszy i ograniczającej ilość doznań, które są dookoła. Ładuje ona akumulatory w samotności a interakcje z wieloma osobami albo bardzo częste ¬¬- po prostu ją męczą. Może ona długo przezywać róże wydarzenia, długo o nich myśleć i długo czuć emocje, które te wydarzenia wywołały.
Teraz umieśćmy obie te osoby w sytuacji covidowej, w kwarantannie domowej lub zdalnej nauce czy pracy. Efekty tego stresu dla każdej z tych osób będą inne i pojawią się w innym czasie… Prawdopodobnie introwertyk lepiej zniesie sytuację zamknięcia a efektywność jego działań może jeszcze długo pozostać bez zmian. Osoba ekstrawertywna dużo szybciej wyczerpie zasoby energetyczne i zacznie wykonywać swoje obowiązki gorzej i mniej chętnie. A mówimy tylko o pewnych cechach osobowych związanych z funkcjonowaniem naszej fizjologii.
W kolejnej część opowiemy o innych rzeczach, które decydują, jak radzimy sobie ze stresem.
Wpływ muzyki na psychikę
Od bardzo dawna wiadomo, że muzyka ma ogromny wpływ na człowieka i jego nastrój. Już w starożytności mówiono, że muzyka łagodzi obyczaje, pomaga leczyć, wspomaga trawienie. Słuchacze intuicyjnie wybierają odpowiednie dla siebie dźwięki. Poziom energii i samopoczucie...